poniedziałek, 25 stycznia 2010

Nasza bajka

Niewielka sesja zdjęciowa na Kazimierzu nie oznaczała bynajmniej, że uwielbiamy fotografować w kilkunastostopniowym mrozie, choć przytrafiały nam się i takie wyczyny (Ewelinko, Maćku - pamiętacie dziedziniec Kaspra Suskiego?). W tym zimnym plenerze był inny ukryty cel. Kuszą nas mianowicie miejsca, które sprawiają wrażenie osamotnionych, nie odwiedzanych przez nikogo. Dlatego właśnie postanowiliśmy to smutne podwórze rozgrzać, na chwilę w nim zamieszkać, dlatego rozpaliliśmy ciepłe światła w oknach (dosłownie!) i zmieniliśmy to miejsce na chwilę w naszą bajkę - w bajkę o nas. Fotografowanie miejsc ma sens wtedy, gdy oglądający pyta z entuzjazmem i ciekawością: "Gdzie to jest? Chcę tam być!". O sukcesie zaś można mówić wtedy, gdy oglądający powie, że chce "mieć" to miejsce, chce być częścią sceny ze zdjęcia, sfotografować się w tym pejzażu. W przypadku naszego zimno-ciepłego miejsca już znalazł się ktoś taki, kto chciałby, byśmy go zaprosili do tej naszej bajki i oddali mu (a właściwie im) główne role. I niebawem to uczynimy :-)...











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz